środa, 17 maja 2017

35 ton w 30 dni - nic wielkiego ale chyba warto spróbować



35 ton w 30 dni


Witajcie Kochani,

Wreszcie przyszła do nas prawdziwa wiosna, można wyjść na spacer, wybrać się na rower, a już za miesiąc będzie można pojechać w góry bez obaw przed śniegiem.




Sezon rowerowy już rozpoczęłam i czuję się z tym wspaniale! 
Już po pierwszej rozgrzewce, która liczyła 45 km jestem bardziej pozytywna niż w zeszłym roku, bo w 2016 pierwsza wycieczka naliczyła zaledwie 30km.




 
Ze względu na nową pracę, nie jestem już w stanie poświęcać tyle czasu na spacery, w związku z tym wymyśliłam sobie nowe wyzwanie, które nazwałam 35 ton w 30 dni :)

Zakupiłam całkiem niedawno zestaw treningowy o wadzie 59kg, oczywiście nie jestem w stanie podnieść tego na dzień dzisiejszy robię 50 powtórzeń w 5 seriach na wadze 25kg – wiem, wiem, słabiutko. Ale od czegoś trzeba zacząć, zatem do dzieła!

50 powtórzeń dziennie po 25 kg w martwym ciągu + 50 powtórzeń na rękę z hantlami 7kg sztuka. Oczywiście dni na regenerację tez wliczyłam :)

Zobaczymy czy po miesiącu będę w stanie troszkę to obciążenie zwiększyć, bo uwierzcie mi stękam i jęczę przy 25kg jakbym miała co najmniej ducha wyzionąć.

Ktoś z Was trenuje z obciążeniem? Wiece może jakich rezultatów oczekiwać i czy w ogóle jakichkolwiek?


martwy ciąg
hantle
ciężary
ćwiczenia z obciążeniem
dla kobiet
gryf
odchudzanie
schudłam
odchudzam się
jak schudnąć
czy schudnę

sobota, 4 marca 2017

A może lepiej wyjść na spacer?



A może lepiej wyjść na spacer?

Może tylko ja tak mam, że monotonne zestawy ćwiczeń z youtuba czy kolorowych czasopism, nudzą mnie strasznie. Tak wiem, pewnie właśnie dlatego nie mogę osiągnąć względnej chociaż sylwetki, ale naprawdę nie jestem w stanie się zmusić do skakania przed monitorem :) Przed komputerem się pracuje, albo gra a nie skacze! – ot taka moja mała życiowa filozofia.
Jednak nie poddaję się, musi być jakiś inny sposób! Oczywiście z wielka niecierpliwością czekam na sezon rowerowy – mam na niego wielkie plany i pokładam w nim duże nadzieje. Teraz jednak, zostaje mi las.
Tak dobrze przeczytałeś czytelniku – LAS.
Taka moja oaza spokoju, to wyjątkowe miejsce które jest tak blisko, a tak bardzo różne jest od znanego mi miasta. Mieszkam blisko terenów górzystych, w związku z czym las nie funkcjonuje u nas jako nasiane kilkadziesiąt lat temu rzędy sosen, a jest magicznym miejscem gdzie życie zdaje się toczyć nietknięte ludzką ręką.
Mam tyle szczęścia, że wyjadę 10 km od domu i jest w lesie na pierwszych wzgórzach Sudetów. I korzystam z tego namiętnie!
Kochani uwierzcie mi, nie ma takiego stresu, bólu głowy czy braku chęci którego pobyt wśród wyjątkowych leśnych organizmów, nie byłby w stanie zminimalizować.
Nie jest ważne ile masz czasu, można wędrować cały dzień można tak samo spędzić w lesie godzinkę czy dwie. Poprawa samopoczucia gwarantowana!
I wiem, że bieganie jest bardziej skuteczne, ale oprócz tego że go nie lubię to ostatnio okazało się – przy 100 już podejściu do biegów – że nie mogę. Pewna felerna narośl bytująca od kilku lat na moim jajniku, zaczyna strasznie boleć po jakichś 5 minutach – boleć tak, jakby miała się co najmniej urwać – a to już prawdziwe piekło. Zatem zostają mi sporty spokojniejsze, ale też przyjemniejsze :) A do takich właśnie zaliczam marsze wzgórzami Sudeckimi! 
Jak jeszcze zachęcić Was do spacerków? Pozwoliłam sobie dołączyć do tego postu kilka zdjęć wykonanych na moich kochanych pagórkach – może też macie takie widoki na wyciągnięcie ręki, a nawet o nich nie wiecie?
















spacer na odchudzanie, jak schudnąć, marsz na odchudzanie, ile można schudnąć spacerując, ile się chudnie na spacerze, odchudzanie skuteczne, pewne sposoby na odchudzanie.

wtorek, 28 lutego 2017

Do lata schudnę! Siłownia i skuteczny suplement na odchudzanie.



Witajcie kochani,

Owładnęło mną radosne natchnienie do pracy, pisania i aktywności. O tak! Idzie wiosna!
Zacznę od ud, bo o udach zawsze można dużo rozmawiać. Coraz częściej słyszę od znajomych „ Ida! Nogi ci coś schudły”, nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka to dla mnie radość.
Jakieś dwa lata temu, zupełnie przestałam sobie zawracać głowę tymi nogami, wszystkie magiczne zestawy ćwiczeń z internetów nigdy się nie sprawdziły – ewentualnie powodowały maksymalny rozrost mięśni, przez co uda były jeszcze większe.
Sytuacja zmieniła się od kiedy zaczęłam chodzić na siłownie. Od razu podkreślam, że nie robię jakichś fenomenalnych treningów, nie korzystam z porad trenera po prostu idę tam się zmęczyć.  Po za drobnym wzmocnieniem rąk i delikatnym brzucha, większość czasu spędzam na rowerku, maszerując na bieżni z maksymalnym nachyleniem. Jednak każdą wizytę na siłowni kończę 15- 20 minutowym ćwiczeniem na magicznej maszynce, której nazwy nie znam :)

Nigdy wcześniej nie odważyłam się skorzystać z takie sprzętu, bałam się zakwasów i im podobnych nadwyrężeń. Teraz po zaledwie dwóch miesiącach jestem w stanie wykonać 100 powtórzeń unosząc w seriach po 10 razy ciężar 36 kg! Jest to o tyle nieprawdopodobne, że zaledwie 40 dni temu udało mi się to osiągnąć przy 20 kg.
A co najbardziej zaskakujące!
W udach ewidentne rozwijają się mięśnie, ale nogi nie puchną jak wcześniej.  I wiem na pewno że nie jest to kwestia rowerka i bieżni, bo na rowerze jeździłam całą wiosnę i lato aż do października, a i spacery po wzgórzach nie są mi obce. Zatem maszyna cud! Każdemu kto ma problem ze zmianą kształtu swoich ud polecam przetestować ten sprzęt.

Co do diety, nic się u mnie nie zmienia. Warzywa, owoce, twarożki, czasami drób, rybka i chleb składający się w 80% z ziaren. Niewątpliwie jednak zostaję na stałe przy specyfiku, który opisywałam wcześniej Nopalinia Max w połączeniu z moim trybem życia daje fantastyczne rezultaty! Tak jak przez święta nie przytyłam ani pół kg, tak teraz straciłam już 2. I chociaż może się to wydawać słabym spadkiem, w rzeczywistości stale rozwijam mięśnie na siłowni, zatem zupełnie nie spodziewałam się utraty wagi – przynajmniej nigdy wcześniej przy tego typu wysiłku nie chudłam, owszem zmieniałam kształt ale na wadze nie traciłam. 

Naprawdę nie wciskam Wam byle czego! Ale uważam że każdy powinien spróbować tego suplementu, to naturalny środek na odchudzanie. Reguluje pracę jelit, jest idealny na wieczór kiedy dopada głód. Jest smaczny zatem przygotowanie sobie szklanki takiego napoju pozwoli zadowolić kubki smakowe i nasycić brzuch. Czego więcej chcieć!? 

Od razu może odpowiem na wiele pojawiających się pytań.
Czy jest to środek który otrzymałam do przetestowania? – tak, jeden z wielu. Ale tylko ten faktycznie skradł moje serce :) Dlatego tylko o nim postanowiłam napisać, bo chciałabym żeby każdy miał możliwość zapoznania się z tym produktem – naprawdę warto!
Jakie są efekty?  - efekty są jak najbardziej na +, zauważalne fizycznie i w samopoczuciu.
Kiedy najlepiej stosować? – myślę, że wg uznania,  u mnie jednak sprawdza się najlepiej na tzw. wieczornego głoda :)









Nopalinia max, Naturalny środek na odchudzanie, Skuteczny środek na odchudzanie, Skuteczne tabletki na odchudzanie, Skuteczny sposób na odchudzanie, Szybki sposób na odchudzanie, Dobry sposób na odchudzanie, Skuteczny suplement diety na odchudzanie, Tabletki na oczyszczanie organizmu, Suplementy na odchudzanie, Leki na odchudzanie, Suplementy diety na odchudzanie, Sposoby na odchudzanie, siłownia, ćwiczenia, jak wyszczuplić uda, jak schudnąć, czym się odchudzać, jak schudnąć do wakacji, do lata.